poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 18: Upadł mi

Ubrałem na siebie dzisiaj zwykły czerwony T-shirt z jakimś obrazkiem, czarne spodnie i wysokie trampki w tym samym kolorze co bluzkę. Wszedłem szybko do łazienki i zacząłem doprowadzać się do porządku. Akurat dzisiaj musiałem zaspać. Przeklęty telefon. Przed pójściem spać ładowałem go żeby zadzwonił budzik, ale w nocy była awaria i nie było prądu. Świetnie się zaczyna ten dzień. Za jakieś pół godziny zaczynamy trening, bo dzisiaj pierwszy mecz. Nałożyłem szybko na szczoteczkę pastę do zębów i zacząłem w ekspresowym tempie myć zęby. I jak na złość pasa musiała spać mi na koszulkę. Odłożyłem szybko szczoteczkę, wypłukałem usta  i starałem się jakość zmyć plamę z bluzki wodą, ale to nic nie dało. Wkurzony wróciłem do swojego pokoju aby zmienić bluzkę. Wyciągnąłem pierwszą jaka rzuciła mnie się w oczy. Padło na białą z postacią z jakiejś kreskówki. Ściągnąłem brudną i założyłem czystą po czym wróciłem do łazienki i zacząłem układać a raczej doprowadzić swoje włosy do porządku, bo nie miałem zbytnio czasu na zajmowanie się nimi jak zwykle. Spojrzałem w lustr i po krótkiej przejrzeniu stwierdziłem, że jest dobrze a nawet lepiej niż się spodziewałem. Wpadłem szybko do pokoju po torbę na trening a następnie do kuchni aby coś zjeść na szybko. Rzuciłem torbę obok drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem jakiś jogurt. Spojrzałem odruchowo na zegarek wiszący obok okna. Dobra mam jeszcze jakieś dziewiętnaście minut. Trener zazwyczaj się zaczyna z lekkim opóźnieniem więc mam dodatkowy czas . Droga zajmie mi z dziesięć minut a nawet siedem jak się spręże, no chyba, że pojadę samochodem to trzy minut, ale pewnie po treningu będę zmęczony wiec lepiej się przejdę. Przebiorę się w dwie minuty więc zostanie mi jeszcze czasu. Nagle poczułem zimno na swojej klatce piersiowej.
- No to są chyba jakieś żarty! - krzyknąłem widząc na swojej bluzce jogurt. Spojrzałem na pudełko, które było pęknięte z boku. Rzuciłem je zdenerwowany na blat a sam pobiegłem zmienić koszulkę. Zdjąłem brudną a założyłem czarną z białym napisem ,, Chicago''. Wyszedłem z pokoju i udałem się do wyjścia. Złapałem torbę i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz ponieważ chłopcy już dawno poszli do szkoły. Nagle poczułem na plecach wodę. Zraszacze. Czy dzisiaj cały świat jest przeciwko mnie! Nigdy Federico nie włącza tych zraszaczy a akurat dzisiaj musiał sobie przypomnieć, że coś takiego mamy. Ponownie wszedłem do domu i udałem się do pokoju aby się przebrać. Zanim wyszedłem ponownie z domu wyłączyłem to głupie zraszacze. Zamknąłem drzwi, ale oczywiście musiałem czegoś zapomnieć a mianowicie telefonu. Miejmy nadzieję, że ta niecała godzina ładowanie ożywi go. Wbiegłem ponownie do pokoju, zgarnąłem telefon i wyszedłem z domu. Chyba nie muszę iść na ten trening, sam zdecydowanie lepszy sobie zrobię. biegając co chwilę do mojego pokoju przebierając  się. Złapałem ponownie torbę i ruszyłem w stronę szkoły. Wziąłem c ręki telefon i próbowałem go włączyć. Nerwowo klikałem na przycisk aby się pojawiło coś na ekranie.

- Jest! - krzyknąłem widząc jak świeci się przycisk, co oznacza, że będzie działać, ale oczywiście moja radość nie trwała długo ponieważ ktoś idący z naprzeciwka wszedł we mnie uderzając tym samym w mój bark, co spowodowało, że telefon upadł mi na chodnik. Przekląłem w myślach po czym schyliłem się po telefon, który leżał ekranem do ziemi. Podniosłem go i ujrzałem na wyświetlaczu pęknięci, które przypominało pajęczynę. Mój kochany telefon. Kiedy już chciałem go wkładać do kieszeni usłyszałem dźwięk wiadomość.
- Tak na pewno przeczytam co tam jest napisane - powiedziałem z sarkazmem - Ledwo widzę od kogo on jest - dodałem i zrezygnowany schowałem go do kieszenie i ruszyłem z powrotem do szkoły. Przez całą drogę próbowałem uważać aby sobie czegoś nie zrobić. I udało mnie się to.  Dotarłem do szkoły, suchy, niepoplamiony, niepotargany i co najważniejsze żywy. Widząc na korytarzu pustki z łatwością stwierdziłem, że zaczęły się już lekcje. Pobiegłem szybko do szatni aby się przebrać. Kiedy byłem już gotowy i wszedłem na salę. Trening już trwał a mina trenera nie była zadowolona. Jest strasznie surowy. Kiedyś kazał mi siedzieć na ławce przez dziesięć minut, bo nie trafiłem do kosza za trzy. Podszedłem do niego szybkim, ale trochę przestraszonym krokiem.
- Spóźniłeś się i to z dobre dziesięć minut - odezwał się tym swoim poważnym trenerskim głosem. Westchnęłam głośno i już otwierałem usta aby coś powiedzieć, ale mi przerwał - Nie toleruje spóźnialskich i z przykrością stwierdzam, że nie grasz dzisiaj w pierwszym składzie - dodał z kamienną miną. Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia.
- Ale prze...
- Dołącz do chłopaków - przerwał mi nie zwracając uwagi na to co chciałem powiedzieć. Otwierałem właśnie usta aby chociaż spróbować albo wybłagać zmianę jego decyzji, ale znowu mi przerwał - Już! - krzyknął mi w twarz i odszedł w stronę trybun. Zacisnąłem mocniej pięści i powstrzymując się od wybuchu złości poszedłem w stronę rozgrzewających się chłopaków. Złapałem wolną piłkę i bez entuzjazmu rzuciłem w stronę kosza. Trafiłem, cóż za odmiana. Już myślałem, że odbije się od poręczy i trafi mnie w głowę. W końcu dzisiaj cały świat jest przeciwko mnie.
- Co ci powiedział? - zapytał Federico podchodząc do mnie kozłując przy tym piłkę. Spojrzałem na niego zdenerwowany i powróciłem wzrokiem na kosz.
- Wywalił mnie z pierwszego składu - odpowiedziałem głosem niewyrażającym żadnych uczuć a tak na prawdę miałem niezmierną ochotę w coś przywalić. A najlepiej w kogoś a tym kimś był nasz trener.
- Co?! - usłyszałem zdziwiony głos Federico a także Diego, który musiał do nas podejść -  Nie może! - znowu krzyknęli razem co trochę mnie rozśmieszyło, ale się nie zaśmiałem.
- Dzisiaj gramy z jedną z najlepszych drużyn koszykarskich w tych eliminacjach a on wywal cię z pierwszego składu - oburzył się Diego wymachując przy tym rękami. Spojrzałem na niego po czym wzruszyłem ramionami.
- Verdas najpierw się spóźniasz a teraz jeszcze obijasz! - krzyknął na mnie wkurzony trener - Chyba nie chcesz w ogóle grać na meczach! - dodał, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. Niech mnie w ogóle zawiesi w meczach, albo wyrzuci z drużyny.
- Ale Leon jest podstawą naszej taktyki! - krzyknął na niego mój brat, co nie było dobrym pomysłem patrząc na minę naszego trenera.
- Ty też chcesz wylecieć ze składu! - zagroził mu trener. Widziałem, że mój brat chciał coś odpowiedzieć, ale szybko zareagowałem i uderzyłem go w ramię aby się przymknął. Spojrzał na mnie z  wyrzutami a ja tylko pokręciłem przecząco głową i odszedłem do nich aby zacząć się rozgrzewać.
************************
Nareszcie skończył się ten beznadziejny trening, na którym trener cały czas się na mnie wyżywał. Mam dość dzisiejszego dnia. Nie mam ochoty iść na ten cholerny mecz i siedzieć na ławce. Całe szczęście, że przynajmniej dzisiaj nie mamy żadnych lekcji tylko te trzy godziny treningu i możemy iść do domu. Zdejmowałem właśnie swoje buty do treningu i oczywiście musiało się coś stać. Nic takiego tylko urwałem sobie sznurówkę w jednym bucie. Westchnąłem zrezygnowany po czym wrzuciłem je do torby. Zabrałem swoje czyste ciuchy i udałem się pod prysznic. Starłem się jak najszybciej wykonać wszystkie czynności i wyjść z tej szkoły. Wróciłem z powrotem do szatni i tak jak wcześniej wrzuciłem do swojej torby.
- Dzwonił twój telefon - zaczął Federico wkładając do swojej torby strój. Spojrzałem na niego pytająco. Wyciągnąłem niechętnie telefon chociaż i tak wiem, że nic bym nie zobaczył - Coś ty z nim zrobił? - zapytał jak zwykle ciekawski Federico po czym podszedł do mnie i wziął do ręki mój telefon.
- Upadł mi - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zaśmiał się na moje słowa po czym odłożył do telefon na ławkę. Włożyłem go do tylnej kieszeni i zapiąłem zamek w torbie, który przy końcówce się musiał urwać. Usłyszałem głośny śmiech mojego brata.
- Pechowy dzień? - zapytał przez śmiech a ja tylko uśmiechnąłem się do niego sztucznie po czym złapałem z torbę i wyszedłem z szatni. Usiadłem zdenerwowany na murku obok fontanny, która była przed szkołą. Jednak to nie był dobry pomysł ponieważ zawiał wiatr i woda poleciał na mnie. Co prawda nie było jej dużo, ale na dzisiaj mam już dość wszystkiego zaczynając od pasty na bluzce a kończąc na wyrzuceniu z pierwszego składu. Wstałem z miejsca i odszedłem kawałek aby znowu mnie nie ochlapało. Oparłem się o słup, na którym zawieszona była flaga z maskotką naszej drużyny czyli diabłem, niebieskim diabłem. Nagle poczułem jak ktoś wskakuje mi na plecy. Przestraszyłem się trochę, co spowodowało, że uderzyłem głową w słupek. Po chwili usłyszałem damski śmiech i już wiedziałem do kogo on należy.
- Hej Cat - odezwałem się masując przy tym swoje czoło. Miejmy nadzieję, że nie będę miał guza.
- Przepraszam nie wiedziałem, że aż tak się przestraszysz - mówiła nie mogąc przestać się śmiać. Posłałem jej sztuczny uśmiech nadal masując czoło. Podeszła do mnie bliżej i zabrała moją rękę po czym obejrzała bolące miejsce - Spokojnie przystojniaku nie będziesz miał guza - pocieszyła mnie a następnie specjalnie, ale na szczęście lekko uderzyła mnie ponownie w to miejsce. Spiorunowałem ją wzrokiem na co się zaśmiała. Już chciałem jej coś powiedzieć, ale podeszli do nas chłopcy.
- Próbowaliśmy przekonać trenera aby zmienił swoją decyzję - zaczął Diego - Ale się nie zgodził - dokończył i poklepał mnie pocieszająco po ramieniu. Westchnąłem głośno i ponownie złapałem za torbę ,którą upuściłem kiedy Cat na mnie wskoczyła.
- O co chodzi? - zapytała wcześniej wspomniana dziewczyna.
- Trener usunął Leona z pierwszego składu - wyjaśnił niezadowolony Federico. Wytrzeszczyła ze zdziwienia oczy i otworzyła buzię. Zaśmiałem się cicho razem z chłopakami.
- Będę przynajmniej mógł popatrzeć na cheerleaderki - zaśmiałem się wybudzając tym samym Cat z szoku. Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami na co się uśmiechnąłem.
- Nie zapominaj, że masz dziewczynę - odezwał się ze śmiechem Federico. Spojrzałem na niego a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Masz dziewczynę? - zapytała zdziwiony a jednocześnie ucieszona Cat - Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - dodała z pretensjami. Już chciałem coś powiedzieć, ale mi przerwała - Wiedziałem, że w końcu z Jade będziecie razem  - dodała a na mojej twarzy pojawił się grymas. Ja i ta diablica, razem? W związku? To nie możliwe. Nawet jeśli byłby koniec świata, to nie spotykałbym się z nią. Do moich uszu dostał się śmiech chłopaków.
- Nie jestem z Jade tylko z Violettą - sprostowałem a z jej twarzy znikł uśmiech. Spojrzałem na nią zdziwiony. Jednak po chwili na jej twarzyczkę powrócił ten rozbrajający uśmiech.
- Dobra muszę iść na lekcję - powiedziała kiedy zadzwonił dzwonek - Do zobaczenia na meczu chłopaki i na ławce Leon - zaśmiała się i pomachała nam a ja zgromiłem ją wzrokiem.
- Idziemy coś zjeść - oznajmił Diego, poklepał mnie po ramieniu i pchnął do przodu dając mi tym znak, że mam iść.
*****************
Wyszłam ze szkoły cała uśmiechnięta ponieważ pod drzewem na ławce siedział a raczej czekał na mnie Leon. Przez cały dzień nie odbierał ode mnie telefonów ani nie odpisywał na wiadomości. Mam nadzieję, że się na mnie nie obraził czy coś w tym stylu, ale przecież nie miał powodów chyba, że zrobiłam coś o czym nie wiedziałam. Kiedy tylko mnie ujrzał od razu wstał i podszedł do mnie. Chciałam go przytulić, ale mnie od siebie odsunął.
- Nie zbliżaj się do mnie - powiedział patrząc na mnie. Zamurowały mnie jego słowa. Poczułam takie dziwne ukłucie w okolicach serca. Dlaczego mnie tak potraktował? Do moich oczu napływały łzy. Nie płacz, głupia! Brunet widząc moje zaszklone oczy złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy - Ej, nie płacz - odezwał się pocieszającym głosem.
- Czemu nie chcesz mnie przytulić? - zapytałam smutnym głosem i momentalnie spuściłam głowę. Poczułam jak jego dłoń podnosi mój podbródek a już po chwili jego usta składały na moich czuły pocałunek. Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem a on nic nie powiedział tylko objął mnie swoimi ramionami - O co chodzi? - zapytałam trzymając głowę w jego koszulce.
- Po prostu mam dzisiaj pecha i nie chce żeby przeszedł na ciebie - powiedział trzymając mnie w swoich objęciach. Zaśmiałam się głośno po czym odsunęłam się delikatnie od niego.
- Tylko o to chodzi? - zapytałam z uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową a ja jeszcze bardziej się zaśmiałam. Jednak po chwili uderzyłam go lekko w brzuch - To ja myślałam, że chcesz ze mną zerwać a ty mówisz, że masz pecha - dodałam z pretensjami oczywiście udawanymi. Spojrzał na mnie ze smutną miną i po chwili skradł buziaka - Dzwoniłam i pisałam do ciebie a ty nie odpowiadałeś - powiedziałam lekko zła. Westchnął głośno po czym wyjął z kieszeni swój telefon i pokazał mi go. Nic dziwnego, że się nie odzywał bo ekran jest tak pęknięty, że kompletnie nic nie widać. Włożył go z powrotem do kieszeni i złapał mnie za rękę.
- I jak tam w szkole? Nathan cię podrywał? - zapytał z uśmiechem i przetarł swoim kciukiem po dłoni. Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam przecząco głową - Bo wiesz mogę sobie z nim pogadać i nie jako miły Leon - dodał przysuwając się do mnie.
- To istnieje zły Leon? - zapytałam pociągającym głosem i tak jak ona przysunęłam się do niego jeszcze bliżej. Wymruczał mi seksownie odpowiedź prosto w usta po czym bez zastanowienia się w nie wbił. Odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go przy okazji.
- To idziemy? - zapytał odsuwając się od moich ust jedynie o kilka centymetrów. Przymknęłam oczy czując jego oddech na swojej twarzy.
- A dokąd? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie nadal będąc w raju.
- Najpierw do centrum, później do ciebie abyś się przebrała, następnie do  mnie po rzeczy i na mecz - wyszeptał i na końcu musnął delikatnie moje usta. Odsunęłam się od niego.
- Z własnej woli chcesz iść do centrum? - zapytałam zdziwiona na co on się zaśmiał i pstryknął w nos.
- Muszę kupić sobie nowy telefon - wyjaśnił z uśmiechem wpatrując się w moje oczy. Pocałowałam go szybko w usta a następnie pociągnęłam w stronę galerii.
**************************
- Nadal nie mogę w to uwierzyć - przerwałam panującą ciszę jaka panowała w moim pokoju. Spojrzałam ze śmiechem na Leona, który przyglądał się moim ruchom z mojego łóżka - Kto normalny wydaje prawie trzy tysiące na telefon - zaśmiałam się i podeszłam do niego. Uśmiechnął się do mnie zwycięsko i cmoknął w usta.
- Teoretycznie to nie ja zapłaciłem tylko mój ojciec - powiedział nie przestając się uśmiechać. Uderzyłam go lekko w ramię i powróciłam do mojej szafy. Od kilku minut stoję przed nią i próbuję wybrać odpowiedni strój. Chciałam ubrać nową sukienkę, ale ona nadaje się bardziej na imprezę a nie na mecz koszykówki. Zdecydowanie nie założę spodni, bo wyjdę na idiotkę - Violu nie chce cię pośpieszać, ale mamy jakieś dwie godziny do meczu a musimy jeszcze podejść do mnie - odezwał się Leon patrząc na swój zegarek na nadgarstku. Uśmiechnęłam się do niego i westchnęłam głośno. Wyjęłam z szafy dwie spódniczki i pokazałam je Leonowi.
- Ta ciemna - odpowiedział z uśmiechem i puścił do mnie oczko. Rzuciłam nią w niego a następnie wyciągnęłam jeszcze białą koszule na ramiączkach oraz czarną kurtkę, tak jakby baseballówkę tylko, że rękawy były prześwitujące. Podeszłam do Verdasa i zabrałam mu spódniczkę a później zadowolona z wszystkimi rzeczami udałam się do łazienki aby się przygotować. Rozebrałam się do bielizny po czym ubrałam na siebie spódniczkę i białą koszulę. Wzięłam do ręki tusz i pomalowałam sobie rzęsy a także podkreśliłam eyelinerem. Nałożyłam jeszcze cień do powiek z brokatem a na usta mój ulubiony błyszczyk. Zakręciłam swoje włosy lokówką dodając im większą objętość. Ubrałam ostatnią część garderoby po czym wyszłam z łazienki. Wróciłam z powrotem do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam z dolnej szafki uty, które następnie założyłam. Brunat był tak zajęty swoim nowym telefonem, że nawet nie zwrócił uwagi, że wyszłam. Poprawiłam ostatni raz spódniczkę i zadowolona z efektu postanowiłam pokazać się Leonowi. Odchrząknęłam głośno aby na mnie spojrzał. Podniósł się powoli z pozycji leżącej i przeniósł wzrok na mnie. Kiedy zobaczył jak wyglądał uśmiechnął się szeroko a w oczach pojawiły mu się iskierki. Podszedł do mnie bliżej i objął zadowolony w tali. Moje ręce powędrowały na jego szyję.
- Ślicznie, bardzo ślicznie - wyszeptał pociągającym głosem prosto w moje usta. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i przybliżyłam do niego.
- Dziękuję Leonie - zaśmiałam się i musnęłam delikatnie jego usta. Oblizał powoli swoje wargi, co doprowadziło mnie do szaleństwa. Szkoda, ze musimy wychodzić, chętni był tu została z nim. Pocałowałam go namiętnie w usta nie mogąc oprzeć się jemu. Zrozumiał o co mi chodzi i odwzajemnił pocałunek pogłębiając go przy tym a dodatkowo po raz pierwszy uruchomi swój język. Jednak tą chwilę musiał ktoś przerwać a mianowicie Francesca, która wparowała do mojego pokoju.
- Ja i to moje wyczucie czasu - powiedziała sama do siebie po czym spojrzała na nas - Powinniśmy już jechać - dodała szybko i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zaśmialiśmy się z Leona i trzymając się ze ręce ruszyliśmy w stronę wyjścia.
*********************
Wstałam ze swojego miejsca na trybunach i jak najszybciej udałam się na dół do Leona. Chłopcy grają już ostatnią kwartę a trener nadal nie wpuścił mojego chłopaka na boisko. Przez cały mecz zamiast patrzeć na koszykarzy ja obserwowałam Leona. Całe szczęście, że chociaż wygrywają. Co prawda czterema punktami, ale wygrywają. Kiedy już stałam tyłem do Verdasa a on siedział. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam czule w policzek.
- Nie smuć się, kochanie - szepnęłam mu na ucha i ponownie pocałowałam w policzek. Położył swoje ręce na moje i oparł głowę o moje barki. Widziałam, że nie jest zadowolony z tego, że cały mecz siedzi, ale mimo wszystko na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech - I tak jesteś najlepszy - dodałam także szeptem i odsunęłam głowę tak aby móc na niego spojrzeć. Uśmiechnął się do mnie szerzej a ja pocałowałam go ponownie w policzek, ale tym razem dłużej i z większą czułością. Odwrócił głowę w moją stronę więc wykorzystałam to i musnęłam jego usta. Patrzyłam w jego cudowne oczy, w których teraz gościł smutek, ale i cień radości. Chciał już coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, który informował o końcu meczu. Musnęłam jeszcze raz jego usta i przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam. Chłopcy z drużyny zaczęli się cieszyć ponieważ wygrali a my sich z rozbawieniem obserwowaliśmy. W pewnym momencie do Kendall podbiegła moja przyjaciółka i rzuciła się jemu na szyję po czym pocałowała.
- Jak słodko - odezwał się z uśmiechem Leon patrząc na naszych przyjaciół, którzy w dalszym ciągu się całowali. Przytuliłam się jeszcze mocniej do niego i także się uśmiechnęłam. Spojrzał na mnie i pokazał gestem głowy abym usiadła mu na kolanach, co od razu bez sprzeciwów zrobiłam - Nie tylko Kendall dostał nagrodę - zaśmiał się po chwili Leon i przeniósł wzrok na Federico oraz Lu, którzy także się całowali. Zaśmiałam się razem z nim i szukałam wzrokiem Diego. Szturchnęłam mojego chłopaka w ramię aby pokazać mu ciekawy widok a mianowicie jakaś dziewczyna wisiała na szyi Diego. Przeniósł zdezorientowany wzrok tak, że pokazałam mu głową a on kiedy ujrzał ich uśmiechnął się - Udało się - powiedział poruszając zabawnie brwiami. Spojrzałam na niego zdziwiona a on pocałował mnie w policzek i się uśmiechnął.
- Miałeś coś z tym wspólnego? - zapytałam poważnym głosem i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnął się niepewnie i kiwnął twierdząco głową.
- Troszeczkę - odpowiedział pokazując przy tym palcami swój wkład - Ale do niczego jej nie zmuszałem tylko delikatnie to zasugerowałem jej - wytłumaczył się szybko i ponownie spojrzał na nich. Zaśmiałam się cicho i oparła się o Leona - A ja dostanę nagrodę? - zapytał a raczej wyszeptał mi do ucha po czym splótł nasze dłonie. Podniosłem głowę i spojrzałam na niego.
- Za co? Za siedzenie na ławce - zaśmiałam się a on kiwnął twierdząco głową uśmiechając się.
- A choćby za to - odpowiedział i przysunął się do mnie bliżej. Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. Zmarszczył brwi i zrobił obrażoną minę. Złapałam go za policzki i musnęłam lekko usta.
- No proszę, kogo my tu mamy. Leon Verdas - usłyszeliśmy jakiś chytry i jadowity męski głos. Przenieśliśmy oboje wzrok a tamtą stronę i ujrzeliśmy jakiegoś chłopaka. Widać było po wyrazie twarzy, że nie jest zbyt sympatyczny i nie pała sympatią do Leona.
- Spadaj stąd Garet - syknął w jego stronę Verdas i ścisnął mocniej moją rękę. Całe szczęście, że siedziałam mu na kolanach, bo pewnie to skończyło by się bójką.
- Widać wasz trener w końcu zrozumiał, że nadajesz się tylko do siedzenia na ławce - zaśmiał się patrząc na mojego chłopaka morderczym wzrokiem. Czułam jak Leona podnosi mnie delikatnie ze swoich kolan. Chciał już wstać, ale ja była szybsza i znowu usiadłam na jego kolanach - Jak uroczo, Leon Verdas pod pantoflem - dodał i skrzyżował ręce na piersiach. Westchnęłam cicho czując ponownie ręce bruneta na mojej tali. Szybko je przytrzymałam aby mnie nie ściągnął - Kto by pomyślał, że Verdas da się omamić jakiejś dziuni - wysyczał, co totalnie zdenerwowało mnie oraz Leona.
- Zejdź - szepnął mi do ucha bruneta a ja z wielką przyjemnością to zrobiłam. Wstał z miejsca i podszedł do tego całego Greta i stanął z nim twarzą w twarz. Widziałam, że zaciska już dłonie w pięści - Nie masz dość po ostatnim razie - syknął w jego stronę Leon i podszedł jeszcze bliżej niego - Jeżeli czegoś nie zrozumiałeś to mogę ci powtórzyć - dodał zdenerwowanym głosem Leon. Jeszcze nigdy nie widziałam u niego tyle złości. Na prawdę musiał go nienawidzić. Rozejrzałam się po sali i w pewnej chwili wyłapał wzrok Federico. Pokazałam mu gestem głowy na Leona i tego chłopaka. Od razu odszedł od Ludmiły i podbiegł do nas. Zaraz za nim przybiegł Diego i Kendall.
- Znowu chcesz oberwać Walker - syknął w jego stronę Federico odsuwając tym samym Leona w moją stronę. Złapałam go szybko za rękę i wtuliłam się w niego aby chociaż trochę go uspokoić. Objął mnie swoimi ramionami, ale nie spuszczał wzroku z tego chłopaka - Lepiej już idź - dodał Fede i wskazał mu drzwi. Ten tylko prychnął i bezczelny plunął Federico w twarzy. Nagle poczułam jak Leon wyrywa się z mojego uścisku i po chwili jego pięść ląduje na twarzy tego chłopaka po czym on upada na podłogę. Już chciał przywalić mu drugi raz, ale zatrzymał go Diego. Podszedł na nich wściekły prawdopodobnie trener.
- Verdas do mnie! - krzyknął na mojego chłopaka i pchnął go w stronę wyjścia z sali. Chłopak podniósł się z podłogi i złapał za rozwaloną wargę. Spojrzał na Federico po czym wyszedł a korytarz prowadzący do szatni. Podeszłam do chłopaków i już chciałam zapytać kto to był, ale oni tylko pokręcili przecząco głową. Udałam się z nimi do dziewczyn, które patrzyły cały czas na to zajście.
- Teraz imprezę u nas - powiedział Diego po czym objął ramieniem dziewczynę, która nie wiem jak ma na imię, ale jest bardzo ładna. Uśmiechnęłam się delikatnie i westchnęłam głośno. Chłopcy poszli się przebrać a ja usiadłam na trybunach i czekałam na Leona. Przyszedł po kilku minutach cały zdenerwowany. Wstałam ze swojego miejsca i nie pewnym krokiem podeszłam do niego.
- I jak? - zapytałam obserwując każdy minimetr jego twarzy. Westchnął głośno i zacisnął pięści.
- Usunął mnie z czterech najbliższych meczy, zadzwonił do dyrektora i skontaktuje się z rodzicami - powiedział patrząc na mnie a jego twarz nie mówiła nic. Przytuliłam go i cmoknęłam jego tor, na co się lekko zaśmiał - Chodź pewnie czekają - dodał i odsunął mnie delikatnie od siebie. Złapał mnie za rękę, ale po chwili puścił ponieważ przypomniał sobie, że musi się przebrać.
**************************
Weszliśmy trzymając się za ręce do ich mieszkania, w którym było iż dość dużo ludzi. Pierwsze co rzuciło mnie się w oczy to ilość alkoholu, która swobodnie stała sobie na stoliku. Brunet rzucił gdzieś w kąt swoją kupiona dzisiaj torbę i wszedł głębiej do mieszkania. Podeszliśmy do Federico, który popijał sobie zadowolony wódkę ze szklanki bez popicia. Coś czuję, że długo on tutaj nie pobędzie. Za jakieś dwadzieścia minut możemy się go spodziewać śpiącego na podłodze, albo wymiotującego w krzakach. Ze swojego doświadczenia wiem, że to jest najgorsze co można zrobić na imprezie. Spojrzałam na Ludmiłę, która wściekła próbuje mu przemówić do rozsądku, ale on nie zwraca na to uwagi. Zapewne jutro jak tylko wstanie będzie miał kazanie. Poczułam jak Leon puszcza moją rękę i obejmuje mnie w tali. Przysuwa się delikatnie do mojego ucha po czym je przygryza.
- Idziemy się napić? - szepcze mi do ucha po czym składa na mojej szyi soczystego buziaka. Kiwam przecząco i odchylam głowę do tyłu, dając mu tym znak żeby nie przestawał. Zrozumiał moje polecenia i jego usta ponownie zaczęły składać na szyi te cudowne pocałunki. Przymknęłam oczy z przyjemności i zaczęłam się delikatnie kołysać w rytm muzyki. Mój oddech staje się nierówny a ręce wędrują na jego oplatające mnie ramiona. Jednak kiedy mam zamiar zatopić się w tym morzu rozkoszy on przerywa.
- Chodź się napić - szepcze i nie czekając na moją odpowiedź ciągnie mnie w stronę stolika z alkoholem. Bierze jedną butelkę wódki i rusza w stronę kuchni trzymając mnie cały czas za rękę. Wyciąga dwie szklanki z szafki i nalewa odrobinę alkoholu do każdego.  Usiadłam uśmiechnięta na blacie i patrzyłam na niego. Podaje mi jedną szklankę i podstawia swoją dając mi znak, że mam przybić w nią swoją. Uśmiechem się do niego.
- Za nas? - zapytał uroczo się uśmiechając. Całuje go delikatnie w usta.
- Za nas - odpowiadam po czym uderzam swoją szklanką o jego i wypijał wszystko jednym ciurkiem. Odkładam szybko szklankę i jak najszybciej wbijam się w usta Leona. Po chwili poczułam jak jego ręce wędrują na moje uda. Wplotłam swoje z jego miękkie włosy nie przestając całować a raczej rozkoszować się jego ustami. Uśmiechnęłam się do siebie a on wykorzystał ten moment i poczułam nagle jego język, który zaczął drażnić mój. Zaczęły niemal tańczyć w naszych ustach. Czułam się wspaniale. Nie interesowało mnie nic ani ludzie stojący w tym samym pomieszczeniu co my, nic kompletnie nic. Dla mnie byliśmy tylko my, nasze usta i języki tańczące erotyczny taniec w naszych ustach. Poczułam jak jego ręka zaczyna wodzić po moim udzie. Wiedziałam jak to się skończy, ale nie miałam zamiaru tego przerywać. Jednak niestety zrobił to on. Patrzyłam mu prosto w oczy próbując uspokoić swój oddech i serce, które biło niewyobrażalnie szybko. Zabrał swoją rękę z mojego uda i uśmiechnął się do mnie. Ściągnął mnie z blaty i złapał za rękę po czym udał się z powrotem do salonu gdzie trwała główna część imprezy.
*********************
Najlepszy to on nie jest, ale do najgorszych nie należy. Miejmy nadzieje, że przypadł wam do gustu. Jakoś nie miałam weny pisać o imprezie więc macie taki dłuższy pocałunek Leonetty.  Nie przedłużam i nie zanudzam. Proszę o komentarze i oby ich było więcej od tych pod ostatnim ( dacie radę powyżej 20? ) Znowu nie ma żadnych zdjęć, ale nie chciało mnie się szczerze nic szukać.
Przepraszam za błędy jak zawsze! 

30 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdzial!!!
    Pechowy dzien Leona , jejku takie dni sa najgorsze. Biedaczysko musial grzac lawe , ale przynajmniej mogl sie dziewczyna nacieszyc :)
    Hah ale ta Cat zabawna myslala , ze Leon i Jade sa razem :P
    Ten Garet juz mnie denerwuje , nie wiem czy to tylko epizodyczna postac , ale juz go nie lubie :!
    Czekam na kolejny cudny rozdzial :)
    Udanego tygodnia :****

    OdpowiedzUsuń
  4. (y) super rozdział ! Tylko co Ci Leon zawinił ,że zrzuciłaś na niego te plagi XD
    Bardzo się ciesze ,że rozdział pojawił si tak szybko !
    Mało ,że nie trzeba długo czekać to zawsze są takie długie ! ♥
    Można na Ciebie liczyć ! Trochę jestem ciekawa co Cate miała na myśli z Jade ,ale to chyba nic szkodliwego ;)
    SERDECZNIE POZDRAWIAM !
    Agata :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. super
    czekam na next
    Leonetta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski ♥
    Czemu Leoś biedactwo taki dzień masakryczny przechodził :c
    Nienawidzę tego Gareta "-.-
    Mam nadzieję, że to tylko epizod z nim, bo... yhh -.-
    Hahhah, Leon pod pantoflem ? Mówi tak, bo żadna go nie chce xd
    Leonetta ^-^ ♥
    Czekam na next <3
    Pzdr, Liv ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :)
    Z niecierpliwością czekam na next :)
    Czy ten Garet pojawi sie jeszcze żeby podrażnić Leona ?
    Pozdrawiam i życzę weny :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Leonetta :3
    Ile całusków, jak słodko :D
    Mi tam się podoba... Nawet bardzo :D
    Ale wyczuwam twój złowieszczy plan w Garecie :<
    Mówiłaś, ze musisz coś zrobić bo za słodko i nagle pojawia się on :(
    Nienawidzę Gareta :c
    Ale akcja musi być :D!
    Chociaż jak dla mnie lepiej by było, gdyby była szczęśliwa Leonetta :D
    Ale w sumie to nie akurat ją musisz rozdzielać :D
    No nic, sama zdecydujesz :*
    Boski rozdział
    Mrrr :3
    Jaki namiętny buziaczek :*
    Telefon za 3 tys. *____*
    Chciałabym ^.^
    Ale na pewno nie będę miałą :/
    XD

    Pozdro 600 :D
    Czekam na nexta *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, kocham to opowiadanie!
    Biedny Leośśśś :c
    Ale za to z Violą mu się układa...
    I to jak dobrze ;p
    I te buzi buzi, jak słodko *__*
    Tylko nie rozdzielaj mi Leonetty !
    Leonetta Forever, zapamiętaj !
    Czekam na kolejny :*
    Suzzy V.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny !!!!!!!
    Garet :\
    Leonetta jak słodko <3
    Czekam a kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana na moim blogu do LBA
    Więcej informacji u mnie:
    Violettayleondestino.blogspot.com
    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwyke świetny!
    Mrs. Duffy

    OdpowiedzUsuń
  13. genialny !!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny !!!
    Leon miał jak widać ciężki i pechowy dzień :/ Jeszcze ta bójka
    biedaczysko ,
    Bardzo fajny rozdział , jesteś naprawdę bardzo utalentowana :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejka . Po dlugiej nieobecnosci . Przeraszam ale nadrobilam zaleglosci z reka na sercu.Wiec hmmm cudo. Czekam na nexta
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski :*
    Biedny Leos :(
    Leonetta <3
    Bardo lubię twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie moge doczekac sie nexta. Kiedy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział cudowny
    Biedny Leoś nie gra w 4 następnych meczach :(
    Mam nadzieję że jego drużyna zacznie przegrywać bez niego i trener przywróci Leona do pierwszego składu
    Będę wtedy happy
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  19. czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział booooski,cudoodowny i prześnięty ;D
    Jestem tu pierwszy raz...i nie ostatni.
    LEONETTA<3333
    I to mi się podoba!
    Leonetta very happy,Gared is bad i wszyscy OK!
    Telefon za 3 tysie. XD
    Leonisty-szalejzabawa ;P
    Leoniasty,musiałeś przerwać rozkosz Violastej w takim momencie o_0
    Nie przejmuj się,jeśli nie zrozumiesz lub mój komek wyda Ci się dziwny. *.*
    W końcu Panna Agata należy do "ligii porąbańców i szaleńców". xDD
    Nazwa własna. ;D

    Przy okazji zapraszam do mnie:

    www.milczenielepszenizmowa.blogspot.com

    Dziękuję ;*

    Ściskam.Teczka12

    OdpowiedzUsuń
  21. Boski :*
    Leoś szaleje :)
    Leonetta taka słodka <3
    Kiedy next ??

    OdpowiedzUsuń