Weszłam do kuchni ubrana w białe spodenki, różową koszulę bez rękawów zapiętą na ostatni guzik i moich ulubionych białych, krótkich trampkach. I pierwsze co ujrzałam przekraczając próg to moją mamę stojącą przy kuchence z patelnią w ręce. Czy ona przypadkiem nie miała leżeć w łóżku? Przecież ma rękę w gipsie! Co za kobieta. Teraz już wiem jak się czują faceci żyjący z nami. Westchnęłam głośno i dopiero wtedy zwróciła na mnie swoją uwagę. Uśmiechnęła się do mnie i wskazałam głową abym usiadła na krześle przy wyspie kuchennej. Zajęłam miejsce wskazane przez mamę.
- Czy ty przypadkiem nie miałaś odpoczywać? - zapytałam poważnie po czym oparłam łokcie na blacie i spojrzałam na nią z uniesioną brwią. Odwróciła wzrok z powrotem w moją stronę i posłała mi niewinny uśmiech - Dobrze, że tato już wyszedł i cię nie zobaczy, bo zdenerwował by się - dodałam i wstałam z krzesła po czym nalałam sobie zimnego soku z lodówki.
- Ale ojciec jeszcze śpi - odezwała się próbując przewrócić naleśniki, co było trudne zważając na to, że robi to jedną ręką.
- Jak to śpi? Przecież on zawsze o tej porze był już w pracy - zdziwiłam się na słowa mojej matki. Ona tylko wzruszyła ramionami. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do niej a następnie wzięłam do reki patelnie i odwróciłam tego naleśnika.
- Idź się połóż ja dokończę śniadanie - powiedziałam poważnie, za co moja mama skarciła mnie wzrokiem. Przewróciłam teatralnie oczami. Uparta kobieta. Gdybym ja miała rękę w gipsie to leżała bym jak najdłużej w łóżku i korzystała z oferowanej pomocy innych.
- Spóźnisz się do szkoły - stwierdziła i chciała mi zabrać patelnie, ale zwinnym ruchem jej to uniemożliwiłam.
- Mam dopiero na dziewiątą a jest przed ósmą - oznajmiłam zadowolona. Kątem oka zauważyłam jak moja mama mamrocze coś pod nosem i odwraca się w stronę wyjścia z kuchni. Nie tylko ty jesteś uparta, mamusiu. Odłożyłam kolejnego naleśnika na talerz, który wcześniej postawiła mama a następnie zajęłam się smażeniem następnych. Jednak po chwili do kuchni wróciła moja mama.
- A jak ci idzie nauka? - zapytała wyciągając z szafki kubek. Zerknęłam na nią przez ramię i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam problemu z przedmiotami oczywiście pomijając matematykę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Gdyby w szkole nie było przedmiotu zwanego przeklętą matematyką to moja średnia ocen wynosiłaby pięć - Chyba nie odziedziczyłam zdolności matematycznych po tacie - dodałam ze śmiechem wykładając na talerz kolejnego gotowego naleśnika. Moja rodzicielka także się zaśmiała.
- Dobrze, że Leon nadal ma do mnie cierpliwość i pomaga mi zrozumieć niektóre tematy - mówiłam z uśmiechem na twarzy.
- Wydaje się być porządnym chłopakiem - odezwała się po chwili i nastawiła wodę w czajniku. Uśmiechnęłam się pod nosem słyszące te słowa. Gdybyś tylko wiedziała o nim to co ja twoje zdanie na jego temat wzrosło by z porządnego na wspaniałego - Szczerze mówić cieszę się, że nie jesteś już z Lucasem - powiedziała poważnie - Od początku wydawał mnie się dziwny. Jego wyraz twarzy i uśmiech był jakiś taki podejrzany - mówiła dalej a ja nie zamierzałam się odzywać - I szczególnie do siebie nie pasowaliście - zakończyła, na co się zaśmiałam i przyznałam jej rację kiwając twierdząco głową. Odłożyłam ostatniego naleśnika na talerzyk i włożyłam gorącą jeszcze patelnię do zlewy po czym zalałam zimną wodą.
- A nie pamiętasz może czy kiedykolwiek opowiadałam ci o Lucasie i naszym związku? - zapytałam niepewnie wycierając mokre ręce w ściereczkę. Westchnęła głośno na moje słowa i wyłączyła czajnik, który zaczął gwizdać. Zalała sobie herbatę i spojrzała na mnie.
- Opowiadałaś parę razy o waszych spotkaniach. Niby mówiłaś, że jesteś z nim szczęśliwa, ale ja jako twoja matka widziałam co innego - powiedziała. Kiwnęłam głową, że rozumiem o co jej chodzi i wzięłam do ręki naleśnika po czym ugryzłam go. Przymknęłam delikatnie oczy czując aromat wanilii. Ty wiesz mamo jakie naleśniki są najlepsze. Spojrzałam na zegarek na swoim nadgarstku i po krótkim namyśle stwierdziłam, że dobrze będzie jak wyjdę już do szkoły. Co prawda do lekcji mam jeszcze jakieś czterdzieści pięć minut, ale co mi tam.
- Czy ty przypadkiem nie miałaś odpoczywać? - zapytałam poważnie po czym oparłam łokcie na blacie i spojrzałam na nią z uniesioną brwią. Odwróciła wzrok z powrotem w moją stronę i posłała mi niewinny uśmiech - Dobrze, że tato już wyszedł i cię nie zobaczy, bo zdenerwował by się - dodałam i wstałam z krzesła po czym nalałam sobie zimnego soku z lodówki.
- Ale ojciec jeszcze śpi - odezwała się próbując przewrócić naleśniki, co było trudne zważając na to, że robi to jedną ręką.
- Jak to śpi? Przecież on zawsze o tej porze był już w pracy - zdziwiłam się na słowa mojej matki. Ona tylko wzruszyła ramionami. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do niej a następnie wzięłam do reki patelnie i odwróciłam tego naleśnika.
- Idź się połóż ja dokończę śniadanie - powiedziałam poważnie, za co moja mama skarciła mnie wzrokiem. Przewróciłam teatralnie oczami. Uparta kobieta. Gdybym ja miała rękę w gipsie to leżała bym jak najdłużej w łóżku i korzystała z oferowanej pomocy innych.
- Spóźnisz się do szkoły - stwierdziła i chciała mi zabrać patelnie, ale zwinnym ruchem jej to uniemożliwiłam.
- Mam dopiero na dziewiątą a jest przed ósmą - oznajmiłam zadowolona. Kątem oka zauważyłam jak moja mama mamrocze coś pod nosem i odwraca się w stronę wyjścia z kuchni. Nie tylko ty jesteś uparta, mamusiu. Odłożyłam kolejnego naleśnika na talerz, który wcześniej postawiła mama a następnie zajęłam się smażeniem następnych. Jednak po chwili do kuchni wróciła moja mama.
- A jak ci idzie nauka? - zapytała wyciągając z szafki kubek. Zerknęłam na nią przez ramię i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam problemu z przedmiotami oczywiście pomijając matematykę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Gdyby w szkole nie było przedmiotu zwanego przeklętą matematyką to moja średnia ocen wynosiłaby pięć - Chyba nie odziedziczyłam zdolności matematycznych po tacie - dodałam ze śmiechem wykładając na talerz kolejnego gotowego naleśnika. Moja rodzicielka także się zaśmiała.
- Dobrze, że Leon nadal ma do mnie cierpliwość i pomaga mi zrozumieć niektóre tematy - mówiłam z uśmiechem na twarzy.
- Wydaje się być porządnym chłopakiem - odezwała się po chwili i nastawiła wodę w czajniku. Uśmiechnęłam się pod nosem słyszące te słowa. Gdybyś tylko wiedziała o nim to co ja twoje zdanie na jego temat wzrosło by z porządnego na wspaniałego - Szczerze mówić cieszę się, że nie jesteś już z Lucasem - powiedziała poważnie - Od początku wydawał mnie się dziwny. Jego wyraz twarzy i uśmiech był jakiś taki podejrzany - mówiła dalej a ja nie zamierzałam się odzywać - I szczególnie do siebie nie pasowaliście - zakończyła, na co się zaśmiałam i przyznałam jej rację kiwając twierdząco głową. Odłożyłam ostatniego naleśnika na talerzyk i włożyłam gorącą jeszcze patelnię do zlewy po czym zalałam zimną wodą.
- A nie pamiętasz może czy kiedykolwiek opowiadałam ci o Lucasie i naszym związku? - zapytałam niepewnie wycierając mokre ręce w ściereczkę. Westchnęła głośno na moje słowa i wyłączyła czajnik, który zaczął gwizdać. Zalała sobie herbatę i spojrzała na mnie.
- Opowiadałaś parę razy o waszych spotkaniach. Niby mówiłaś, że jesteś z nim szczęśliwa, ale ja jako twoja matka widziałam co innego - powiedziała. Kiwnęłam głową, że rozumiem o co jej chodzi i wzięłam do ręki naleśnika po czym ugryzłam go. Przymknęłam delikatnie oczy czując aromat wanilii. Ty wiesz mamo jakie naleśniki są najlepsze. Spojrzałam na zegarek na swoim nadgarstku i po krótkim namyśle stwierdziłam, że dobrze będzie jak wyjdę już do szkoły. Co prawda do lekcji mam jeszcze jakieś czterdzieści pięć minut, ale co mi tam.
***
- Czekasz na mnie? - niespodziewanie ktoś stanął obok mnie. Powiem szczerze przestraszyłam się trochę. Odpłynęłam na chwilę rozmyślając o czymś i zapominając, że stoję przy szafce i ślepo patrzę się w jakąś grupkę uczniów. Spojrzałam w stronę osoby, która przyprawiła mnie prawie o zawał i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Powiedzmy - odpowiedziałam tajemniczo i założyłam kosmyk swoich włosów za ucho. Zaśmiał się na moje słowa i wsadził ręce do kieszeni swoich dżinsów. Dzisiaj na jego twarzy gości uśmiech a oczy mają te urocze iskierki radości. Zdecydowanie wolę go takiego. Już chciałam się ponownie odezwać, ale moją uwagę przykuł Federico oraz Diego, którzy zadowoleni stali przy tablicy ogłoszeń i zawieszali na niej jakąś kartkę. Zmarszczyłam brwi a brunet widząc moje czyny odwrócił się i także spojrzał w tamtą stronę. Zaśmiał się pod nosem i pokazał mi gestem głowy abyśmy podeszli do nich. Szczerze mówiąc jestem ciekawa, co oni wyprawiają. Gdy akurat do nich podeszliśmy przybijali sobie piątkę.
- Co kombinujecie? - zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odwrócili się gwałtownie w naszą stronę i uśmiechnęli się perliście. Jednak moją uwagę przykuł plakat za ich plecami - Szkoła organizuje konkurs na miss szkoły - zdziwiłam się oczywiście pozytywnie. Pchnęłam ich delikatnie aby móc podejść bliżej i przyjrzeć się dokładniej plakatowi i w razie czego dowiedzieć się jakiś informacji.
- Nie organizuje - odezwał się zdezorientowanym Federico. Odwróciłam się do niego przodem z zdezorientowanym wyrazem twarzy - My go organizujemy - wyjaśnił i posłał zadowolone spojrzenie Diego. A już myślałam, że coś z nich będzie a jednak się pomyliłam. Wcześniej sądziłam, że taka znajomość Diego i Federico przyniesie coś dobrego, ale jak na razie to przynosi odwrotne efekty.
- Niby po co? - zapytałam - Przecież z tym będzie sporo roboty. Będziecie musieli wymyślić jakieś konkurencje i..
- To ściemniony konkurs - przerwał moja wypowiedź Diego. Spojrzałam na jednego a potem drugiego i posłałam im pytające spojrzenie.
- Wyjaśnij proszę - odezwałam się po krótkim czasie i westchnęłam głośno.
- Jeżeli dziewczyny zobaczą ten plakat to się podniecą, tak jak przed chwilą ty i będą chciały za wszelką cenę wziąć udział a przede wszystkim wygrać więc się na maksa w to zaangażują - zaczął tłumaczyć Federico zadowolony jakby właśnie wymyśli plan jak uratować ludzi od głodu.
- I wtedy konkurs niespodziewanie zostanie odwołany. Dziewczyny się załamią i wtedy do akcji wkroczymy my aby je pocieszyć. I takim o to sposobem każda dziewczyna w szkole będzie nasza - zakończył Diego po czym przybił ponownie piątkę z Federico. Debile. W tej chwile takie słowo nasuwa mnie się na język.
- I myślicie, że dziewczyny się na to nabiorą przecież... - przerwałam słysząc za plecami czyjś pisk. Odwróciłam się w tamtą stronę a moim oczom ukazała się niewielka grupka dziewczyn, które jak to powiedział Federico podniecone patrzyły na ten ich plakat.
- Coś mówiłaś - mówił z satysfakcją i lekkim rozbawieniem w głosie Federico wprost do mojego ucha. Zmroziłam go wzrokiem i przewróciłam teatralnie oczami. Odsunęłam się delikatnie w bok aby nie zostać stratowaną przez te dziewczyny i patrzyłam z politowaniem jak zachwycają się tym wszystkim. Obok mojego boku pojawił się Leon, który z rozbawieniem spoglądał w stronę dziewczyn i Federico oraz Diego, którzy rozmawiali z tymi dziewczynami udzielając im jakiś rad.
- Nie głupi pomysł - zaśmiał się brunet stojący obok mnie. Od razu skierowałam na niego swoje spojrzenie i uniosłam do góry jedną brew. Zerknął na mnie kątem oka i widząc moją minę wzruszył tylko ramionami. Zaśmiałam się chicho pod nosem i powróciłam wzrokiem w stronę już dość dużego tłumu przy tablicy ogłoszeń.
- Powiedzmy - odpowiedziałam tajemniczo i założyłam kosmyk swoich włosów za ucho. Zaśmiał się na moje słowa i wsadził ręce do kieszeni swoich dżinsów. Dzisiaj na jego twarzy gości uśmiech a oczy mają te urocze iskierki radości. Zdecydowanie wolę go takiego. Już chciałam się ponownie odezwać, ale moją uwagę przykuł Federico oraz Diego, którzy zadowoleni stali przy tablicy ogłoszeń i zawieszali na niej jakąś kartkę. Zmarszczyłam brwi a brunet widząc moje czyny odwrócił się i także spojrzał w tamtą stronę. Zaśmiał się pod nosem i pokazał mi gestem głowy abyśmy podeszli do nich. Szczerze mówiąc jestem ciekawa, co oni wyprawiają. Gdy akurat do nich podeszliśmy przybijali sobie piątkę.
- Co kombinujecie? - zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odwrócili się gwałtownie w naszą stronę i uśmiechnęli się perliście. Jednak moją uwagę przykuł plakat za ich plecami - Szkoła organizuje konkurs na miss szkoły - zdziwiłam się oczywiście pozytywnie. Pchnęłam ich delikatnie aby móc podejść bliżej i przyjrzeć się dokładniej plakatowi i w razie czego dowiedzieć się jakiś informacji.
- Nie organizuje - odezwał się zdezorientowanym Federico. Odwróciłam się do niego przodem z zdezorientowanym wyrazem twarzy - My go organizujemy - wyjaśnił i posłał zadowolone spojrzenie Diego. A już myślałam, że coś z nich będzie a jednak się pomyliłam. Wcześniej sądziłam, że taka znajomość Diego i Federico przyniesie coś dobrego, ale jak na razie to przynosi odwrotne efekty.
- Niby po co? - zapytałam - Przecież z tym będzie sporo roboty. Będziecie musieli wymyślić jakieś konkurencje i..
- To ściemniony konkurs - przerwał moja wypowiedź Diego. Spojrzałam na jednego a potem drugiego i posłałam im pytające spojrzenie.
- Wyjaśnij proszę - odezwałam się po krótkim czasie i westchnęłam głośno.
- Jeżeli dziewczyny zobaczą ten plakat to się podniecą, tak jak przed chwilą ty i będą chciały za wszelką cenę wziąć udział a przede wszystkim wygrać więc się na maksa w to zaangażują - zaczął tłumaczyć Federico zadowolony jakby właśnie wymyśli plan jak uratować ludzi od głodu.
- I wtedy konkurs niespodziewanie zostanie odwołany. Dziewczyny się załamią i wtedy do akcji wkroczymy my aby je pocieszyć. I takim o to sposobem każda dziewczyna w szkole będzie nasza - zakończył Diego po czym przybił ponownie piątkę z Federico. Debile. W tej chwile takie słowo nasuwa mnie się na język.
- I myślicie, że dziewczyny się na to nabiorą przecież... - przerwałam słysząc za plecami czyjś pisk. Odwróciłam się w tamtą stronę a moim oczom ukazała się niewielka grupka dziewczyn, które jak to powiedział Federico podniecone patrzyły na ten ich plakat.
- Coś mówiłaś - mówił z satysfakcją i lekkim rozbawieniem w głosie Federico wprost do mojego ucha. Zmroziłam go wzrokiem i przewróciłam teatralnie oczami. Odsunęłam się delikatnie w bok aby nie zostać stratowaną przez te dziewczyny i patrzyłam z politowaniem jak zachwycają się tym wszystkim. Obok mojego boku pojawił się Leon, który z rozbawieniem spoglądał w stronę dziewczyn i Federico oraz Diego, którzy rozmawiali z tymi dziewczynami udzielając im jakiś rad.
- Nie głupi pomysł - zaśmiał się brunet stojący obok mnie. Od razu skierowałam na niego swoje spojrzenie i uniosłam do góry jedną brew. Zerknął na mnie kątem oka i widząc moją minę wzruszył tylko ramionami. Zaśmiałam się chicho pod nosem i powróciłam wzrokiem w stronę już dość dużego tłumu przy tablicy ogłoszeń.
***
- To jest ekscytujące! - podniósł głos Federico, który od kilku minut ciągnie temat wyścigów i motocrossów. Przewróciłam oczami i zajęłam się jedzeniem. Nie mam nic przeciwko ich zainteresowaniom, ale mógłby zmienić już temat.
- Widzę, że interesuje cię coś bardziej niż podrywanie dziewczyn - odezwałam się widząc, że już otwiera usta aby kontynuować swoją wypowiedź. Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Nie przesadzajmy - oznajmił - Nie ma nic interesującego od podrywania dziewczyn - dodała poważnie patrząc na mnie przymrużonymi oczami. Zaśmiałam się pod nosem i powróciłam do zajadania sałatki. Ostatnio zauważyłam, że w szkole jem tylko sałatki. Może dlatego, że inne dania w tej szkole nie nadają się do jedzenia.
- Rozumiem, że dzisiaj po szkole też idziemy na tor - odezwał się Diego, który przez połowę przerwy nie odezwał się ani słowem tylko klikał coś w swoim telefonie. Nie odpowiedział mu tylko kiwnął twierdząco głową i wpakował do swojej buzi kanapkę. Czuję lekkie szturchnięcie w ramię a wiedząc, że tą osobą jest Leon odwracam się natychmiast w jego stronę.
- Może chcesz iść z nami? - zapytał delikatnie się uśmiechając. Do moich uszu dostał się kaszel Federico. Zerknęłam na niego kątem oka i wtedy mogłam ujrzeć jak się dławi.
- Laska ma iść z nami na tor. Gdzie jest pełno błota i może ubrudzić sobie swoje śliczne nowe buciki - odezwał się kiedy opanował swój kaszel. Zmroziłam go wzrokiem i zacisnęłam zęby aby nie powiedzieć czegoś obraźliwego na jego temat. Odwróciłam się z powrotem w stronę Leona i posłałam mu delikatny uśmiech.
- Z przyjemnością z wami pójdę - odpowiedziałam na jego pytanie i kątem oka ponownie posłałam Federico mordercze spojrzenia, na co on tylko westchnął i ponownie zajął się jedzeniem. Nie jestem jakąś tam dziewczyną, która boi się ubrudzić sobie buty. Szczerze mówiąc chciałabym zobaczyć jak to wygląda a nawet przejechać się tym całym crossem. Niespodziewanie przy naszym stoliku pojawił się dyrektor a jego mina nie wnioskowała dobrych wieści. Spojrzał gniewnie na Federico a po chwili na stoliku położył plakat o konkursie na miss szkoły. Zaczyna robić się ciekawie.
- Czekam na wyjaśnienia - odezwał się zdenerwowany dyrektor. Szatyn siedzący na przeciwko mnie uśmiechnął się i spojrzał na plakat a następnie na dyrektora.
- Świetny pomysł z tym konkursem - odpowiedział i pokazał kciuk do góry. Mina dyrektora w tej chwili była bezcenna. A powieka, która mu drżała rozbawiła mnie. Czy każdy człowiek wygląda tak zabawnie kiedy jest zdenerwowany?
- Dobrze wiem, że ty to wymyśliłeś - warknął dyrektor w jego stronę a on tylko posłał mu cwaniacki uśmiech i oparł się łokciami na stole.
- Przykro mi, ale niestety to nie ja - mówił a raczej kłamał. Uśmiech na jego twarzy był taki irytujący, że gdybym była na miejscy dyrektora już dawno dostał by ode mnie w twarz.
- Dziwne, bo kamery na korytarzu pokazują zupełnie coś innego - powiedział poważnie, ale z lekkim rozbawieniem dyrektor. Zadowolenia z twarzy Federico zniknęło natychmiast. Spojrzał na dyrektora zmieszany i odchrząknął cicho. Jesteś spalony - We trójkę po lekcjach do mojego gabinetu - powiedział poważnie pokazując palcem na każdego z chłopaków.
- A ja niby za co? Przecież nie miałem z tym nic wspólnego - odezwał się Leon, co najwidoczniej zdenerwowało jeszcze bardziej dyrektora.
- Porozmawiamy w gabinecie - powiedział donośnym głosem po czym odszedł zostawiając plakat na naszym stoliku. Miałam niesamowitą ochotę się roześmiać i wspomnieć moje słowa, że nie pójdzie im to tak łatwo. Główny pomysłodawca tego zmyślonego pomysły zamknął zdenerwowany oczy i wypuścił powoli powietrze. Szkoda tylko, że Leon będzie cierpieć za coś czego nie zrobił. Miejmy nadzieje, że Federico powie jak było i przyzna, że to tylko on i Diego na to wpadli. Wzięłam do ręki plakat i przyjrzałam mu się dokładnie a po czym zerknęłam na Federico i Diego.
- Ale plakat całkiem niezły - mówiłam powstrzymując śmiech. Podnieśli na mnie swoje spojrzenie i posłali mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się do nich i odłożyłam plakat a następnie zajęłam się kończeniem sałatki, bo niedługo koniec przerwy a mnie dość sporo jej zostało.
- Widzę, że interesuje cię coś bardziej niż podrywanie dziewczyn - odezwałam się widząc, że już otwiera usta aby kontynuować swoją wypowiedź. Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Nie przesadzajmy - oznajmił - Nie ma nic interesującego od podrywania dziewczyn - dodała poważnie patrząc na mnie przymrużonymi oczami. Zaśmiałam się pod nosem i powróciłam do zajadania sałatki. Ostatnio zauważyłam, że w szkole jem tylko sałatki. Może dlatego, że inne dania w tej szkole nie nadają się do jedzenia.
- Rozumiem, że dzisiaj po szkole też idziemy na tor - odezwał się Diego, który przez połowę przerwy nie odezwał się ani słowem tylko klikał coś w swoim telefonie. Nie odpowiedział mu tylko kiwnął twierdząco głową i wpakował do swojej buzi kanapkę. Czuję lekkie szturchnięcie w ramię a wiedząc, że tą osobą jest Leon odwracam się natychmiast w jego stronę.
- Może chcesz iść z nami? - zapytał delikatnie się uśmiechając. Do moich uszu dostał się kaszel Federico. Zerknęłam na niego kątem oka i wtedy mogłam ujrzeć jak się dławi.
- Laska ma iść z nami na tor. Gdzie jest pełno błota i może ubrudzić sobie swoje śliczne nowe buciki - odezwał się kiedy opanował swój kaszel. Zmroziłam go wzrokiem i zacisnęłam zęby aby nie powiedzieć czegoś obraźliwego na jego temat. Odwróciłam się z powrotem w stronę Leona i posłałam mu delikatny uśmiech.
- Z przyjemnością z wami pójdę - odpowiedziałam na jego pytanie i kątem oka ponownie posłałam Federico mordercze spojrzenia, na co on tylko westchnął i ponownie zajął się jedzeniem. Nie jestem jakąś tam dziewczyną, która boi się ubrudzić sobie buty. Szczerze mówiąc chciałabym zobaczyć jak to wygląda a nawet przejechać się tym całym crossem. Niespodziewanie przy naszym stoliku pojawił się dyrektor a jego mina nie wnioskowała dobrych wieści. Spojrzał gniewnie na Federico a po chwili na stoliku położył plakat o konkursie na miss szkoły. Zaczyna robić się ciekawie.
- Czekam na wyjaśnienia - odezwał się zdenerwowany dyrektor. Szatyn siedzący na przeciwko mnie uśmiechnął się i spojrzał na plakat a następnie na dyrektora.
- Świetny pomysł z tym konkursem - odpowiedział i pokazał kciuk do góry. Mina dyrektora w tej chwili była bezcenna. A powieka, która mu drżała rozbawiła mnie. Czy każdy człowiek wygląda tak zabawnie kiedy jest zdenerwowany?
- Dobrze wiem, że ty to wymyśliłeś - warknął dyrektor w jego stronę a on tylko posłał mu cwaniacki uśmiech i oparł się łokciami na stole.
- Przykro mi, ale niestety to nie ja - mówił a raczej kłamał. Uśmiech na jego twarzy był taki irytujący, że gdybym była na miejscy dyrektora już dawno dostał by ode mnie w twarz.
- Dziwne, bo kamery na korytarzu pokazują zupełnie coś innego - powiedział poważnie, ale z lekkim rozbawieniem dyrektor. Zadowolenia z twarzy Federico zniknęło natychmiast. Spojrzał na dyrektora zmieszany i odchrząknął cicho. Jesteś spalony - We trójkę po lekcjach do mojego gabinetu - powiedział poważnie pokazując palcem na każdego z chłopaków.
- A ja niby za co? Przecież nie miałem z tym nic wspólnego - odezwał się Leon, co najwidoczniej zdenerwowało jeszcze bardziej dyrektora.
- Porozmawiamy w gabinecie - powiedział donośnym głosem po czym odszedł zostawiając plakat na naszym stoliku. Miałam niesamowitą ochotę się roześmiać i wspomnieć moje słowa, że nie pójdzie im to tak łatwo. Główny pomysłodawca tego zmyślonego pomysły zamknął zdenerwowany oczy i wypuścił powoli powietrze. Szkoda tylko, że Leon będzie cierpieć za coś czego nie zrobił. Miejmy nadzieje, że Federico powie jak było i przyzna, że to tylko on i Diego na to wpadli. Wzięłam do ręki plakat i przyjrzałam mu się dokładnie a po czym zerknęłam na Federico i Diego.
- Ale plakat całkiem niezły - mówiłam powstrzymując śmiech. Podnieśli na mnie swoje spojrzenie i posłali mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się do nich i odłożyłam plakat a następnie zajęłam się kończeniem sałatki, bo niedługo koniec przerwy a mnie dość sporo jej zostało.
***
Muszę przyznać, że podjęłam dobrą decyzje przychodząc na ten cały tor. I tak szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to całe błoto. A dźwięk silnika od motoru jest nawet przyjemny. Przerażają mnie tylko ta prędkość i to co oni wyprawiają na crossie jak wyskakują w powietrze. Zaskoczyło mnie także, że na tym torze są także dziewczyny. Niektóre jeżdżą a inne majstrują coś przy motorach. Usiadłam sobie na ławeczce tak jakby na takich niewielkich trybunach i obserwowałam wszystko dookoła. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc, że w moją stronę zmierza nie kto inny jak Leona. Dzisiaj prawie z nim nie rozmawiałam, bo Federico za każdym razem kiedy coś mówiłam zagłuszał mnie swoim paplaniem o motorach albo o dziewczynach, które chce poderwać. Zajął miejsce obok i podał mi jakąś czerwona niewielkie opakowanie. Spojrzałam nie zdziwiona i przeczytałam napis. Skittels. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na niego a on w tym samym czasie otwierał swoje opakowanie. Włożył do ust jednego cukierka i uśmiechnął się pod nosem a następnie spojrzał w moją stronę. Kiwnął głowa wskazując na paczkę. Chwyciłam ją do ręki i z trudnością otworzyłam.
- Najlepsze cukierki jakie w ogóle mogą istnieć - odezwał się kiedy chwyciłam zielonego cukiereczka do ręki. Z delikatnym uśmiechem włożyłam go do ust i ugryzłam. W moich ustach rozpłyną się smak jabłka. Już chciałam coś powiedzieć, ale podszedł do nas Federico. Czyli nie porozmawiam sobie z Leonem.
- Dała mi kosza, rozumiesz to? - odezwał się z oburzeniem. Przewróciłam teatralnie oczami i wpakowałam do swoich ust kolejnego cukierka.
- Może wie jaki jesteś - odezwałam się przenosząc na niego swoje spojrzenie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i posłał mi pytająco-obrażone spojrzenie.
- Co masz na myśli? - zapytał uniesiony.
- Pewnie słyszała, że zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki i traktujesz je przedmiotowo - powiedziałam to co miałam ochotę powiedzieć już dawno. Niech wie jakie mam o tym zdanie. Może jak w końcu mu ktoś wygarnie jak jest to się otrząśnie i zacznie zachowywać jak na jego wiek przystało. Za każdym razem kiedy gada o tych jego zdobyczach mam ochotę wstać i uderzyć go w twarz. Dziewczyny powinno traktować się z szacunkiem a nie jak skarpetki, które zmieniasz codziennie.
- Wcale tak nie jest - zaprzeczył moim słowom po czym posłał mi mordercze spojrzenie - Nie traktuje je przedmiotowo - dodał, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
- Nie! A ja myślę, że jednak tak. Totalny dupek z ciebie. Gdybym tylko mogła ostrzegłabym wszystkie dziewczyny w tym mieście a nawet na świecie przed tobą. Jesteś zapatrzony w siebie i nie obchodzi cię nic poza czubkiem twojego nosa. Całe szczęście, że Ludmiła sobie ciebie odpuściła i związała się z kimś innym, bo zmarnowałaby się przy tobie - wyrzuciłam z siebie. W tym momencie jego wyraz twarzy był nie do opisania. Nie interesuje mnie, że zraniłam jego ego. Mogłabym mu teraz przywalić za moją kuzynkę i te inne dziewczyny, ale szkoda mi mojej ręki. Zdenerwowana do granic możliwości wstałam ze swojego miejsca a następnie udałam się przed siebie. Nie mam ochoty przebywać teraz w jego towarzystwie, bo dojdzie do rękoczynów. Najlepiej będzie jak pójdę się przejść albo gdzieś usiądę i ochłonę. Przeczesałam ręką swoje włosy i odetchnęłam z ulgą. Chciałbym, żeby kiedyś ktoś jakaś dziewczyna go zraniła, może wtedy dotarło by do niego jak one się czują. Nie powinnam nikomu źle życzyć, ale ona jak dla mnie zasłużył sobie na coś takiego. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki a już po chwili dotknięcie czyjegoś ramienia na moim. Nie zamierzam go przepraszać, bo zapewne tego oczekuje, że za mną pobiegł.
- Czego chcesz? - zapytałam a raczej warknęłam w stronę tego kogoś. Jednak kiedy ujrzałam twarz tej osoby od razu pożałowałam, że tak zareagowałam. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na Leona - Przepraszam, myślałam, że to Federico - dodałam widząc na jego twarzy zmieszanie. Podrapał się nerwowo po policzku i westchnął głośno.
- Lepiej zostawię cię samą - powiedział i już chciał odejść, ale nie pozwoliłam mu na to. Potrzebuję teraz towarzystwa osoby, która nie wywołuje u mnie gniewu a raczej mnie uspokaja a tą osobą jest właśnie Leon. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami i w tym samym momencie złość, która się we mnie gromadziła powoli odpływała. To chyba prawda, że kolor zielony uspokaja. Przymknęłam na chwilę oczy i zacisnęłam mocniej swoją dłoń na jego nadgarstku. Ku mojemu zaskoczeniu on podszedł do mnie i delikatnie do siebie przytulił. Otuliłam go swoimi ramionami w pasie i położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. - Dziękuję - szepnęłam w jego tors i jeszcze bardziej się do niego przytuliłam - Potrzebowałam takiego uspokojenia - dodałam z lekkim uśmiechem. Niepewnie pogłaskał swoją ręką po moich plecach i z wyczuwalnym zawahaniem położył swoją brodę na mojej głowie.
- Będziesz musiała podzielić się ze mną cukierkami, bo swoje zostawiłem Federico kiedy poszedłem za tobą - powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Zaśmiałam się na jego słowa.
- Jak chcesz to mogę ci oddać całe opakowanie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Najlepsze cukierki jakie w ogóle mogą istnieć - odezwał się kiedy chwyciłam zielonego cukiereczka do ręki. Z delikatnym uśmiechem włożyłam go do ust i ugryzłam. W moich ustach rozpłyną się smak jabłka. Już chciałam coś powiedzieć, ale podszedł do nas Federico. Czyli nie porozmawiam sobie z Leonem.
- Dała mi kosza, rozumiesz to? - odezwał się z oburzeniem. Przewróciłam teatralnie oczami i wpakowałam do swoich ust kolejnego cukierka.
- Może wie jaki jesteś - odezwałam się przenosząc na niego swoje spojrzenie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i posłał mi pytająco-obrażone spojrzenie.
- Co masz na myśli? - zapytał uniesiony.
- Pewnie słyszała, że zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki i traktujesz je przedmiotowo - powiedziałam to co miałam ochotę powiedzieć już dawno. Niech wie jakie mam o tym zdanie. Może jak w końcu mu ktoś wygarnie jak jest to się otrząśnie i zacznie zachowywać jak na jego wiek przystało. Za każdym razem kiedy gada o tych jego zdobyczach mam ochotę wstać i uderzyć go w twarz. Dziewczyny powinno traktować się z szacunkiem a nie jak skarpetki, które zmieniasz codziennie.
- Wcale tak nie jest - zaprzeczył moim słowom po czym posłał mi mordercze spojrzenie - Nie traktuje je przedmiotowo - dodał, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
- Nie! A ja myślę, że jednak tak. Totalny dupek z ciebie. Gdybym tylko mogła ostrzegłabym wszystkie dziewczyny w tym mieście a nawet na świecie przed tobą. Jesteś zapatrzony w siebie i nie obchodzi cię nic poza czubkiem twojego nosa. Całe szczęście, że Ludmiła sobie ciebie odpuściła i związała się z kimś innym, bo zmarnowałaby się przy tobie - wyrzuciłam z siebie. W tym momencie jego wyraz twarzy był nie do opisania. Nie interesuje mnie, że zraniłam jego ego. Mogłabym mu teraz przywalić za moją kuzynkę i te inne dziewczyny, ale szkoda mi mojej ręki. Zdenerwowana do granic możliwości wstałam ze swojego miejsca a następnie udałam się przed siebie. Nie mam ochoty przebywać teraz w jego towarzystwie, bo dojdzie do rękoczynów. Najlepiej będzie jak pójdę się przejść albo gdzieś usiądę i ochłonę. Przeczesałam ręką swoje włosy i odetchnęłam z ulgą. Chciałbym, żeby kiedyś ktoś jakaś dziewczyna go zraniła, może wtedy dotarło by do niego jak one się czują. Nie powinnam nikomu źle życzyć, ale ona jak dla mnie zasłużył sobie na coś takiego. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki a już po chwili dotknięcie czyjegoś ramienia na moim. Nie zamierzam go przepraszać, bo zapewne tego oczekuje, że za mną pobiegł.
- Czego chcesz? - zapytałam a raczej warknęłam w stronę tego kogoś. Jednak kiedy ujrzałam twarz tej osoby od razu pożałowałam, że tak zareagowałam. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na Leona - Przepraszam, myślałam, że to Federico - dodałam widząc na jego twarzy zmieszanie. Podrapał się nerwowo po policzku i westchnął głośno.
- Lepiej zostawię cię samą - powiedział i już chciał odejść, ale nie pozwoliłam mu na to. Potrzebuję teraz towarzystwa osoby, która nie wywołuje u mnie gniewu a raczej mnie uspokaja a tą osobą jest właśnie Leon. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami i w tym samym momencie złość, która się we mnie gromadziła powoli odpływała. To chyba prawda, że kolor zielony uspokaja. Przymknęłam na chwilę oczy i zacisnęłam mocniej swoją dłoń na jego nadgarstku. Ku mojemu zaskoczeniu on podszedł do mnie i delikatnie do siebie przytulił. Otuliłam go swoimi ramionami w pasie i położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. - Dziękuję - szepnęłam w jego tors i jeszcze bardziej się do niego przytuliłam - Potrzebowałam takiego uspokojenia - dodałam z lekkim uśmiechem. Niepewnie pogłaskał swoją ręką po moich plecach i z wyczuwalnym zawahaniem położył swoją brodę na mojej głowie.
- Będziesz musiała podzielić się ze mną cukierkami, bo swoje zostawiłem Federico kiedy poszedłem za tobą - powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Zaśmiałam się na jego słowa.
- Jak chcesz to mogę ci oddać całe opakowanie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
***
Wiem, że trochę krótki i praktycznie o niczym, ale w następnym pojadą już na tą wycieczkę ratującą środowisko i postaram się tam dać więcej Leonetty i może trochę Diego i Fran ( zastanowię się jeszcze nad tym). Wiem także, że już czekacie dość długo na związek Leośka i Violki, ale spokojnie jesteśmy bliżej niż dalej.
Z góry was przepraszam za błędy, ale nie dam rady ich sprawdzić, bo oczy mnie strasznie pieką i łzawią a katar wcale nie pomaga.
Z góry was przepraszam za błędy, ale nie dam rady ich sprawdzić, bo oczy mnie strasznie pieką i łzawią a katar wcale nie pomaga.
Super !!! Przy okazji zrobilas mi prezent na urodziny <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz niesamowity talent! Każdy Twój rozdział czytam z bananem na twarzy.
OdpowiedzUsuńAhhhh ten Fede. Violka mu wygarnela. Ajć!
Uwielbiam to opowiadanie. Leon się coraz bardziej przełamuje. Przytulaski . Związek Leona i Vils bliżej niż dalej. Cudownie! Czekam na ten parring!
Czekam z niecierpliwością na next :-)
Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤ ❤ ❤ ❤
Jest najlepszy
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńŚwietny *-*
OdpowiedzUsuńPrzyszła twoja wierna fanka!
OdpowiedzUsuńWrócę ;D
Cudowny rozdział, Daria!
UsuńBrak czasu mnie dopadł
Leonetta będzie, jeeej ;D
KOCHAM!
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Wspaniały zresztą jak każdy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńLeoś na końcu mnie rozwalił :D
Czekam na kolejny! <3
Oficjalnie jaram się - bo rozdział. :D
OdpowiedzUsuńWrócę najszybciej jak mogę!
Dobra, redi i w ogóle.
UsuńPrzysnęło mi się po szkole i obudziłam się przed chwilą, czeka mnie nauka na fizykę, sprzedaż, matmę i angielski. -,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-
Więc życzę sobie powodzenia. :')
Przejdę od razu do rozdziału:
Świetny!
Uzależniłam się od twojego bloga.. Ostatnio wpadłam na starego bloga i czytałam stare opowiadanie/shoty ♥♥♥ <- miłość
Ja tam niby czekam na Leonettę.. A niby nie. :D
Lubię jak V tak do niego wzdycha, a on udaje (moje zdanie xD) że nic nie widzi:).. Kocham ich
Ale ciekawi mnie ta wycieczka. Wydarzy się coś ciekawego? I wiesz tylko ty!
Możemy liczyć chociaż na małego buziaczka? :( Takiego małego, z inicjatywy Leona i wiesz:(
Brawa dla Violetty! *klap klask klap klask klap klask*
W końcu wygarnęła Federico, jaki z niego palant! I kretyn! I jeszcze raz kretyn!
Znam takich gości w prawdziwym świecie, to naprawdę nie jest fajne. Uważają się za nie wiadomo kogo, małpy. {*}
Co do scen Lajonetty - AAAAAAAAA
A co do Diego i Fran - podchodzę do tego neutralnie. :D Nie przeczytam, bo nie lubię, ale decyzja należy do innych, bo może lubią. A szczególnie decyzja należy do ciebie - bo to ty tu rozdajesz karty. ;)
Czekam na następny niesamowity rozdział ♥
Który też postaram się skomentować jak najszybciej, przysięgam.
Przez tą nową szkołę wysiadam psychicznie, seeeeerio. :(
Do następnego rozdziału!
Miłego zakończenia tygodnia w szkole! I weny!
Pozdrawiam ♥
Sheila x
Cudowny
OdpowiedzUsuńTak długo na niego czekałam
Aż się doczekałam
Warto było :)
Czekam z niecierpliwością na następny
Pozdrawiam i weny życzę
~~Ewa
Super
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńDoskonały już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudny , świetny jeden z najlepszych ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :
mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1 ;* i
giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1 ;**
Cudny rozdzial !
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
To opowiadanie nabrało rozpędu:) , akcja nabiera tempa. Violka i Leon powoli , małymi kroczkami zbliżają się do siebie ;)
Życz Ci weny i udanego weekendu 👄
An ❤
Perełka *_*
OdpowiedzUsuńMiałam banana na twarzy jak Violka wygarnela Fede
Huhu przutulasy
Leonetta coraz bliżej ^^
Czekam, besos :**
Moje ♥
OdpowiedzUsuńCuuuuuudo ♥♥
UsuńHAHAHA XD
Violka wygarneła Fede...
Dobrze zrobiła xD
Zranił Lu i ma teraz kare xD
Leon.... ♥♥♥♥♥
Taki kochany i wogle...
Przełamuje się dla Vils *o*
Już nie mogę się doczekać nexta ^^
Ciao ^^
Ally ♥♥♥
Świetny♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuń